~*~*~*~*~*
Szłam jakąś drogą. Wokół mnie była jakaś dziwna mgła. Jedyne co było wyraźne to ta ścieżka. Przyśpieszyłam kroku, a po chwili już biegłam. Wyciągnęłam rękę i... Dotknęłam czyjegoś ramienia. Mężczyzna o długich czarno zielonych włosach, oczy maił nieludzkie, straszne i...dziwnym kolorze... Po chwili jego zdziwienie zostało zastąpione wrednym i strasznym uśmiechem. Złapał mnie za moją biedną kruchą rączkę i jakoś tak od razu byłam związana, szarpałam się, próbowałam uderzyć, ale nie udało mi się. Nie mogłam nic zrobić, ale przecież... Powinnam się obudzić...
~~~~~~
Otworzyłam oczy i... Mój snem nie był snem!!! Jakiś mężczyzna niósł mnie a przed nim szedł facet którego widziałam w moim śnie. O nie! W takich zabawach są moje zasady! Zaczęłam się wiercić jeszcze bardziej, sznury obcierały moje ciało, ale opłaciło się, wyjęłam z tylnej kieszeni szpilkę do włosów, tak noszę takie rzeczy w kieszeni, nie pytajcie.... Zaczęłam przecinać więzy, a te w końcu pękły. Zanim Facet się zorientował ja kopnęłam go w tył głowy, błogosławić stwórcę glanów, i zgrabnie zeskoczyłam poprawiając kopniakiem w plecy. Facet poleciał pod nogi długowłosego mężczyzny.
-Kim jesteś!?-krzyknęłam w gotowości do walki.
-Nazywam się Chase Yung...-to było prostsze niż myślałam.
-Czego ode mnie chcesz?!-nie mogę pozwolić się rozproszyć, o nie! Nie ma tak łatwo!
-Nic...
-To po kiego mnie porywałeś!?-wściekłam się, no bo jak tak można kogoś z łóżka i nic nie chcieć!? Ta zniewaga krwi wymaga!!!!-Za chwilę tak Ci przyłożę że się nie pozbierasz!!!!
-Chciałbym to zobaczyć-zaśmiał się, a ja w mgnieniu oka podbiegłam i ścięłam go z nóg po czym kopnęłam w brzuch, stanęłam na rękach, a potem na nogach i spojrzałam na ciemnowłosego, leżał zdziwiony pod drzewem.
-Ostrożnie z życzeniami-uśmiechnęłam się kpiąco, no i masz babo placek z rabarbarem... Facet się wnerwił. Jego ciało zaczęło się zmieniać i szybciej niż zdążyłam powiedzieć chociażby "a" stał przede mną jaszczur.
-O kurde pieczone z ziemniakami- zrzedła mi mina... A no czemu? BO STOI PRZEDE MNĄ WIELKI JASZCZUR CHOLERA WIE JAK SILNY!!! Zaczęłam biec i myśleć co by tu zrobić żeby nie skończyć jako kolacje, do prawdy brawo Lisa, brawo. Facet już mnie doganiał i, na moje pieskie szczęście, akurat się o coś potknęłam, jaszczur zbliżył się do mnie i podniósł za szyję, dusił mnie przy tym, rozpaczliwie wierzgałam ale nic mi to nie dało, tak to było pewne... Mój atak na niego to jak atak szczeniaczka Yorka na dorosłego Dobermana. Czyli samobójstwo... Starałam się złapać powietrze, machałam nogami i rękami, ale jego wyciągnięta ręka była na serio długa i wtedy... O dziwo mnie puścił. Łapczywie pochłaniałam powietrze do płuc. Spojrzałam na mężczyznę który już był mężczyzną. Wstałam i spojrzałam w jego zimne oczy, z bliska rozpoznałam kolor, był złoty.
-Dzięki że mnie nie udusiłeś ani nie zeżarłeś, przepraszam za atak, miłej nocy, nara-powiedziałam i zaczęłam odchodzić. No i jak na złość ktoś, a właściwie jakaś puma czy gepard... do prawdy co się dzieje z tym światem, duże koty które powinny być w klatkach są na wolności?! Przyjęłam pozycję do walki i skopałam te kicie. Lekko zadyszana spostrzegłam że przede mną siada wielki, biały tygrys, co to jakaś parada!? Wtedy rozpoznałam stworzenie, znałam je i to dobrze.
-Gdzie Spektra?-zapytałam gdy cudne stworzonko podeszło i zaczęło się łasić. Przyklękłam na jednym kolanie i je pogłaskałam.
-Tutaj- usłyszałam głos dziewczyny o zielonych oczkach i brązowych włosach. Uśmiechnęłam się, oczywiście różniła się ode mnie i to bardzo, ale... Uczyła mnie wszystkiego, a ona dużo umiała przede wszystkim sztuki walki i magię, w końcu miała coś koło 1500 lat.- Hej braciszku- uśmiechnęła się wesoło do mężczyzny.
-Hej Spektra....-odburknął.
-Co tak oficjalnie Chese?-zapytała uśmiechając się. Jej zielone oczy przypominały kocie, ale byłam przyzwyczajona.
-Bo mam sprawy do załatwienia, chcę żeby ona była po mojej stronie...-odpowiedział i ją zignorował.
-A ja?-zapytała dziewczyna.-Znasz moje zdolności i wiesz że mogę być przydatna...
-Ciebie nawet nie pytam bo i tak powiesz że się dołączysz...
-Skoro Spektra jest z tobą to ja też-oznajmiłam radośnie i podniosłam się. Facet miał niezbyt inteligentną, ale jak zauważyłam nadal straszną minę... Jak on to cholera robi?
-No to okej... Chodźcie...- i zmienił się w jaszczura. Spektra uśmiechnęła się i zmieniła w koto podobne coś, co zwę osobiście kotołakiem, o brązowej sierści z paskami w kolorze palonego brązu i zielonymi, święcącymi oczami. Ja wlazłam na tygrysa i wszyscy zaczęliśmy biec, znaczy na musiałam się utrzymać na tygrysie... Ale oni są 10 razy szybsi nawet bez tego 'doładowania'! Po paru minutach byliśmy przed wielkim zamkiem, moja szczęka wylądowała na podłożu.
-Wow...-aż z tygryska zleciałam, ale nie odrywałam wzroku od zamku.
-Chase słoneczko!-Jakaś dziwna kobieta podbiega do jaszczura u już miała go przytulić gdy on wyciągnął rękę i ją zatrzymał.
-Przestrzeń osobista wiedźmo!-warknął i wszedł do środka.- Ruszać się, zaprowadzę was do pokoi i prowizorycznie oprowadzę- powiedział i poszedł. Oprowadził nas i jak zobaczyłam mój pokój to miałam mieszane uczucia... Wielki, ale pusty, potem podobno będę mogła go potem urządzić jak będę chciała... Uśmiechnęłam się i przypomniało mi się że wszystkie rzeczy zostawiłam tam... W świątyni. Ku memu zdziwieniu, gdy miałam po nie pójść znalazłem je tuż przed drzwiami. Uśmiechnęłam się promiennie i zaczęłam się rozpakowywać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Napisałam! Napisałam dziś! Jej! ^-^
Dedykacja dla Will^^*tuli daną osóbkę* Mam nadzieje że się podoba^^
-Chciałbym to zobaczyć-zaśmiał się, a ja w mgnieniu oka podbiegłam i ścięłam go z nóg po czym kopnęłam w brzuch, stanęłam na rękach, a potem na nogach i spojrzałam na ciemnowłosego, leżał zdziwiony pod drzewem.
-Ostrożnie z życzeniami-uśmiechnęłam się kpiąco, no i masz babo placek z rabarbarem... Facet się wnerwił. Jego ciało zaczęło się zmieniać i szybciej niż zdążyłam powiedzieć chociażby "a" stał przede mną jaszczur.
-O kurde pieczone z ziemniakami- zrzedła mi mina... A no czemu? BO STOI PRZEDE MNĄ WIELKI JASZCZUR CHOLERA WIE JAK SILNY!!! Zaczęłam biec i myśleć co by tu zrobić żeby nie skończyć jako kolacje, do prawdy brawo Lisa, brawo. Facet już mnie doganiał i, na moje pieskie szczęście, akurat się o coś potknęłam, jaszczur zbliżył się do mnie i podniósł za szyję, dusił mnie przy tym, rozpaczliwie wierzgałam ale nic mi to nie dało, tak to było pewne... Mój atak na niego to jak atak szczeniaczka Yorka na dorosłego Dobermana. Czyli samobójstwo... Starałam się złapać powietrze, machałam nogami i rękami, ale jego wyciągnięta ręka była na serio długa i wtedy... O dziwo mnie puścił. Łapczywie pochłaniałam powietrze do płuc. Spojrzałam na mężczyznę który już był mężczyzną. Wstałam i spojrzałam w jego zimne oczy, z bliska rozpoznałam kolor, był złoty.
-Dzięki że mnie nie udusiłeś ani nie zeżarłeś, przepraszam za atak, miłej nocy, nara-powiedziałam i zaczęłam odchodzić. No i jak na złość ktoś, a właściwie jakaś puma czy gepard... do prawdy co się dzieje z tym światem, duże koty które powinny być w klatkach są na wolności?! Przyjęłam pozycję do walki i skopałam te kicie. Lekko zadyszana spostrzegłam że przede mną siada wielki, biały tygrys, co to jakaś parada!? Wtedy rozpoznałam stworzenie, znałam je i to dobrze.
-Gdzie Spektra?-zapytałam gdy cudne stworzonko podeszło i zaczęło się łasić. Przyklękłam na jednym kolanie i je pogłaskałam.
-Tutaj- usłyszałam głos dziewczyny o zielonych oczkach i brązowych włosach. Uśmiechnęłam się, oczywiście różniła się ode mnie i to bardzo, ale... Uczyła mnie wszystkiego, a ona dużo umiała przede wszystkim sztuki walki i magię, w końcu miała coś koło 1500 lat.- Hej braciszku- uśmiechnęła się wesoło do mężczyzny.
-Hej Spektra....-odburknął.
-Co tak oficjalnie Chese?-zapytała uśmiechając się. Jej zielone oczy przypominały kocie, ale byłam przyzwyczajona.
-Bo mam sprawy do załatwienia, chcę żeby ona była po mojej stronie...-odpowiedział i ją zignorował.
-A ja?-zapytała dziewczyna.-Znasz moje zdolności i wiesz że mogę być przydatna...
-Ciebie nawet nie pytam bo i tak powiesz że się dołączysz...
-Skoro Spektra jest z tobą to ja też-oznajmiłam radośnie i podniosłam się. Facet miał niezbyt inteligentną, ale jak zauważyłam nadal straszną minę... Jak on to cholera robi?
-No to okej... Chodźcie...- i zmienił się w jaszczura. Spektra uśmiechnęła się i zmieniła w koto podobne coś, co zwę osobiście kotołakiem, o brązowej sierści z paskami w kolorze palonego brązu i zielonymi, święcącymi oczami. Ja wlazłam na tygrysa i wszyscy zaczęliśmy biec, znaczy na musiałam się utrzymać na tygrysie... Ale oni są 10 razy szybsi nawet bez tego 'doładowania'! Po paru minutach byliśmy przed wielkim zamkiem, moja szczęka wylądowała na podłożu.
-Wow...-aż z tygryska zleciałam, ale nie odrywałam wzroku od zamku.
-Chase słoneczko!-Jakaś dziwna kobieta podbiega do jaszczura u już miała go przytulić gdy on wyciągnął rękę i ją zatrzymał.
-Przestrzeń osobista wiedźmo!-warknął i wszedł do środka.- Ruszać się, zaprowadzę was do pokoi i prowizorycznie oprowadzę- powiedział i poszedł. Oprowadził nas i jak zobaczyłam mój pokój to miałam mieszane uczucia... Wielki, ale pusty, potem podobno będę mogła go potem urządzić jak będę chciała... Uśmiechnęłam się i przypomniało mi się że wszystkie rzeczy zostawiłam tam... W świątyni. Ku memu zdziwieniu, gdy miałam po nie pójść znalazłem je tuż przed drzwiami. Uśmiechnęłam się promiennie i zaczęłam się rozpakowywać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Napisałam! Napisałam dziś! Jej! ^-^
Dedykacja dla Will^^*tuli daną osóbkę* Mam nadzieje że się podoba^^
Wow, to było... Szybkie O.o Lisa musi bardzo ufać tej całej Spektrze, skoro tak bez wachania za nią poszła.
OdpowiedzUsuńByron: Ja nie rozumiem dlaczego Spektra dopiero teraz wyraziła chęć dołączenia do brata, skoro już wcześniej się obok niego kręciła...
Oj tam, nieśmiała pewnie jest. *macha ręką*
Cirkawe jak to się potoczy i co zrobią mnisi :D
Przepraszam, że kom krótki, ale piszę go na fonie na trzy minutowej przerwie przed matmą ^^""
Dobra, zniechęciłam się. Nie czytam dalej. Pozdrawiam. Żegnam.
OdpowiedzUsuń/Bianka