Po śniadaniu Chase zaprowadził mnie na trening, ta czarna puma poszła z nami. Wredne coś też z nami podła, tak przez "wredne coś" mam na myśli tą pumę Maxa... Szłam do sali treningowej i jak weszłam to mi oczy na wieszcz wyszły. Wielka, wyposażona sala treningowa, no ja nie mogę...
-Nieźle...-powiedziałam i oberwałam bambusowym kijem...-EJ! To bolało!!!-powiedziałam masując bolące miejsce, a potem szybko odskoczyłam i założyłam rękawiczki. Bambusowy badyl leciał w moją stronę, ale tym razem go złapałam, nie bolała, i pociągnęłam, wyrywając patyk z rąk księcia ciemności. Po czym wykonałam przewrót i uderzyłam go w ramach zemsty.
-Ej!-spojrzał na mnie wymownie, ja pokazałam mu język i zaczęłam obracać kijek, albo jak ja to nazywam bawić się nim jak malutkie dziecko.
-Litości...- spróbował mnie walnąć, ale mu się to nie udało. Odepchnęłam go i kopnęłam, ale on złapał moją nogę i przekręcił tak że byłam do niego tyłem. Oj nie ze mną te numery! Odbiłam się drugą nogą i wykonałam salto przez co Chase wylądował na podłodze, ale ja również, przygwoździł mnie do podłogi i... No jak by to opisać... Wyglądało to dość dziwnie ja leżałam z rękoma przygwożdżonymi do podłogi na wysokości twarzy, a on leżał na mnie... no właściwie siedział i trzymał moje ręce.
-Nieźle-powiedział i kpiąco się uśmiechał. Wnerwia mnie to... Max siedział i machał ogonem obserwując nas z zaciekawieniem. Wtedy właśnie weszła Wuya i Spektra. Czerwonowłosa popatrzyła na nas i zaczęła się wydzierać że co to ma być. Chase popatrzył na nią znudzony.
-Trening...-skwitował.
-Jak to jest trening to ja jestem miss barbi!-zawarczała i wściekła wyszła z sali. Spektra chichrała się ja k głupia tarzając się po podłodze i bijąc w nią kończynami. Wykorzystałam roztargnienie księcia i wyrwałam rękę po czym mu przywaliłam tak że spadł. Wykonałam ze trzy salta do tyłu i wylądowałam kucając, chwyciłam bambusowy kijek i zaczęłam nim kręcić po czym rzuciłam w Chesa.
-Jestem Ci coś winna-uśmiechnęłam się i zaczęłam na niego biec. Myślał że przewidział mój ruch rdy lekko podniosłam lewą nogę gdy byłam blisko i zrobił blok w lewą stronę, ale ja kopnęłam go prawą nogą i podskoczyłam stając na jego barkach, skoczyłam do przodu, wylądowałam na rękach i zaczęłam się na nich obracać, rozłożyłam nogi w szpagacie, ale oczywiście nie zdało się to na wiele. Chase po kilku kopniakach złapał moją kostkę i podniósł mnie za nią i trzymał.
-Jak na pierwszy trening ładnie...-skwitował i postawił mnie go pionu, w głowie mi się kręciło tak że upadłam, ale na szczęście moje plecy oparły się o ramie jaszczura, no nie wiem czy na duże szczęście, ale na szczęście... Patrzył na mnie z dezaprobatą, ale po chwili spojrzał na moją przypinkę na bluzce.
-Ile ty masz lat?-zapytał zdziwiony.
-Mam 14 lat...-powiedziałam i rzuciłam się na Spektre która dała mi butelkę mrożonej herbaty brzoskwiniowej.
-Wyglądasz na 16.- zmroziłam go spojrzeniem i z wielkim fochem se poszłam.
-Obiad o 14: 30 nie spóźnij się!-usłyszałam tylko za mną. Burczałam pod nosem że on jest wredny i że wcale na tyle nie wyglądam i się zorientowałam że puma za mną lezie.
-Psik- machałam na nią ręką żeby poszła, ale ona zawarczała, prychnęła i uwaliła się koło drzwi do mojego pokoju. Co za wredne coś.... Weszłam do siebie umyłam się i zaczęłam czytać. Po jakiejś godzinie ktoś zaczął dobijać się do moich drzwi, puma warczała i wydawała z siebie dziwne odgłosy, wnerwiona wstałam i otworzyłam gwałtownie drzwi, wiem że o obiad nie chodzi bo jest dopiero 12:30, co miałam grzecznie przypomnieć, ale wtem moim cudnym zielonym oczkom ukazała się wiedźma o zielonych i czach i czerwonawych włosach. Złość zastąpiło złudzenie, przede wszystkim że o ile jest potężną wiedźmą, bez zdolności magicznych może mi buty czyścić, bo nawet szczeniaczek by jej dokopał... No błagam przez dla niej tragedią było złamanie paznokcia...
-Słuchaj szczeniaro-warknęła głosem zdolnym powstrzymać burze, ja piłowałam sobie paznokcie.- Jeśli odbijesz MOJEGO Chesa to normalnie przerobię cię na kotlety mielone!-wydarła się i odeszła ze wściekłością. Spojrzałam na najeżoną pumę.
-Wiesz co? Chyba mamy coś wspólnego... Obije nienawidzimy Wuyi...-wróciłam do środka, ale zanim się zorientowałam puma już leżała przy moim łóżku. Warknęłam i wzięłam z łazienki kosmetyczkę pełną lakierów. Co jak co, ale 200 kilogramowego kota nie wywalę z pokoju, już nie biorąc pod uwagę fakt że ma kły i pazury. Usiadłam przy małym stoliku i wyjęłam kilka lakierów, po czym zaczęłam je przeglądać. W końcu zdecydowałam się na szary lakier, potem gdy wysechł nakleiłam malutkie naklejki w kształcie główki wilka. Uśmiechnęłam się dumna z swojego "dzieła" i posprzątałam. Spojrzałam na zegar ścienny i zerwałam się po czym pobiegłam do jadalni.
-JESTEM!-wydarłam się wpadając minutę przed obiadem i sapiąc dowlekłam się do krzesła. Jednym duszkiem wypiłam szklankę wody.
-Coś taka zadyszana?-zapytała Aschlej, Spektra w wolnej chwili(nie pytajcie kiedy) opowiedziała mi o niej i o kilku rzadko zaglądających tu osobach.
-Dosłownie trzy minuty temu się zorientowałam ze muszę tu być...-wyszczerzyłam się uroczo. Katnapę zachichotała i zaczęła jeść łososia popijając go białym winem. Wzruszyłam ramionami i zajęłam się swoim kurczakiem gotowanym na parze, ciekawe kto tu gotuje, bo nie wyobrażam sobie gospodarza w fartuszku i przy garach. Właściwie po obiedzie plotkowałam z Kat i Spektrą potem poczytałam i poszłam spać. No... nie jest tu tak źle, nie trzeba się nimi przejmować bo prawie wszyscy są spoko, no może nie będzie tu nudno i ponuro...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przyznajcie jak na osobę z małą ilością weny dość szybko piszę....
Luk:Żeby tak kilka osób mogło od ciebie ten zapał dostać...*patrzy na wiele osób*
Oj nie przesadzaj... Dedykacja dla Will^^ A żeby ją troszkę zmotywować^^
Wuya jest nie dobra...==
OdpowiedzUsuńHao: O ile rozumiem tą bajkę oraz to opowiadanie, to wszystkie tu postacie nie są dobre, ne?
Nie. Znaczy tak, ale Wuya jest zła, bo jest zła. Tak jak Chase jest spokoju ( te kanciaste włosy....) to Wuya jest dziwna, o!
Wuya: * foh*
Taa... A, właśnie. Pod poprzednim rozdziałem napisałam komentarz i nie ma tam komentarza. Choć po części to dobrze...
Hao: Serio, nie wypowiadając się na TEN temat, bo to żałosne==
To po większej części - nie. Ale wiedz, że tam komentarz dodałam. A, no i Wuya mogłaby startować na miss Barbie. Chyba. I szczeniaaczek czego by jej dokopał? W ogóle, to jakoś dużo tu anegdot z psami... Albo to ja tylko takie zauważam^^
Ow my gasz, nie nadążam z oomentowaniem, niezłego masz powera ^^ Daj trochę ._.
OdpowiedzUsuńJa tu jeszcze wrócę! Jak rodzice przestaną targać mnie na basen ;-;
Komentowaniem*
UsuńDurny telefon -.-
Wróciłam, ale czuję się jak na haju, także ostrzegam - mogę pisać dziwne rzeczy ._.
UsuńKurka powietrzna, chyba wezmę z ciebie przykład i zabiorę się za pisanie tego rozdziału na Xiaolina ^^""
Coś czuję, że Max - tak on miał na imię? ._. - i Losa mimo wszystko się polubią ^^ Wiesz, wspólny wróg w postaci Wuyi i te sprawy xD
Scena na treningu - jednym słowem boska xD
Rachel: Gdyby mnie tak Chase zrobił dostałby w klejnoty i to porządnie -.-
Chase: Z twoim celem mam wątpliwości czy w ogóle byś trafiła.
Rachel: Miło mi ._.
Chase: Ależ proszę ^^
Taaa...
._.
Lisa*
UsuńDurny telefon strikes again -,-"