poniedziałek, 2 marca 2015

8- Decyzja

Siedziałam jak wryta patrząc prosto w jego żółte oczy, pełne zimna i zła, ale i ... no nie wiem... Może i zwariowałam, ale wydawało mi się że widzę u niego troskę i radość. Spektra siedziała cicho. Przypomniałam sobie coś co mi kiedyś mówiła...
~~*kilka lat wcześniej*~~
Siedziałam sobie na wielkim kamieniu przy jeziorku. Popatrzyłam na moje włosy sklejone gumą. Eh... Nachyliłam się nad wodą i zaczęłam wypłukiwać włosy. 
-To nic nie da- usłyszałam głos mojej kochanej opiekunki. Spojrzałam na nią.
-Ale ja nie chcę ścinać włosów-zakwiliłam i przytuliłam się do niej. Ta pogłaskała mnie po czubku głowy.
-Pomogę Ci.- Chwile potem obie siedziałyśmy, ja jej opowiadałam jak to się stało, a ona mi coś tam robiła z włosami.- Eh... Czemu faceci nie są tacy jak kiedyś... Mój brat kiedyś to by ich sprał...
-Tak?-zapytała zaciekawiona.
-Tak, walczył kiedyś ze złem, ale teraz sam jest zły...-posmutniała i skończyła majstrować przy moich włosach i na moje plecki spadły dwa warkocze.
-Jaki jest twój brat?-zapytała tuląc ją.
-No dobrze... Powiem Ci jak obiecasz że nikomu nie powiesz.
-Obiecuje! We mnie jak w studnie!-uśmiechnęłam się i ją przytuliłam.
-No dobrze.- ułożyła się na ciepłej od słońca skale, a ja obok, opierając łokcie o kamień i zginając nogi w kolanach machając nimi.- Mój brat nazywa się Chase. Ma 1500 lat, ja mam 1497, jestem z nim bardzo związana bo kiedyś mi dokuczano, a on jako jedyny mnie bronił, byliśmy ze sobą blisko, zawsze mi pomagał i opiekował się mną...  Trenował i nigdy nie był na mnie zły. Pomagał mi w nauce magi, ale kiedyś wypił pewną zupę... Zniknął na kilka dni... Znalazłam go w jakiejś jaskini, opowiedział mi wszystko i ja też wypiłam tą zupę, ale ze względu na dodatkową odporność z magi ja miałam wybór dobra i zła... On nie... Odeszłam, ale mimo to nadal bym się go słuchała... W końcu... To mój ukochany straszy brat...- wyciągnęła rękę w stronę drzew i zacisnęła, po czym lekko się uśmiechnęła, nie byłam pewna, ale wydawało mi się że przypomniała sobie wygląd brata, a teraz widzi go oczami wyobraźni.
~~*Teraźniejszość*~~
Patrzyłam na Spektre która schowała głowę w kolanach. Chase położył rękę na jej plecach, a ta spojrzała mu w oczy i lekko się uśmiechnęła. Spojrzałam w dół. No i co mam zrobić. Kilka lwów dało nam jedzenie. Popatrzyłam na swój jogurt z płatkami. Powoli zaczęłam żuć moje śniadanko. Max otworzył nieśmiało drzwi i wszedł. Podszedł do mnie i położył łeb na moim przedramieniu. Wzięłam drugą łyżkę i zaczęłam go karmić jogurtem. Smętnie lizał waniliowy jogurcik, a sama jadłam jagodowy. Max w pewnym momencie liznął moją rękę, no tak podsłuchiwał dziad. Skończyłam i pogłaskałam czarną sierść koteczka. Uklękłam obok niego i się w niego wtuliłam, był mięciutki i ciepły.
-Damy Ci czas na zastanowienie się.-skwitował Chase, a Spektra nieśmiało poszła za nim. Grzywka opadłą mi na oczy, wzięłam głęboki wdech. 
-Zgadzam się- mój cichy głos odbił się od ścian i spotęgował dzięki echu w sali. Rodzeństwo obróciło się i spojrzało na mnie. Spektra miała zaskoczone, a zarazem przestraszone spojrzenie. Chase uśmiechnął się. Max popatrzył na mnie i mruknął zszokowany.
-Dajcie zupę-rozkazał władca dużych kotów.

1 komentarz: